ŚNIADANIÓWKA ŻAKA- dzień piętnasty.
Moje kochane dziecię zechciało się rozchorować, więc dziś wyjątkowo, podpowiem w jaki sposób zachęcić dzieci do jedzenia.
Często słyszę pytanie od mam, jak ty to robisz? Twoje dzieci są jakieś dziwne, jedzą takie rzeczy.
Uśmiecham się i mówię nie zawsze było tak kolorowo. Dzieci są jak gąbka chłoną świat całymi garściami, bacznie obserwują i poniekąd są naszym odbiciem. Zatem, po pierwsze to dobry przykład. Jeśli rodzic nie je śniadania, trudno oczekiwać, że dziecko będzie je jadło. Pamiętajmy, że dzieci mają bardziej wrażliwe kubki smakowe, trudno więc spotkać malucha który lubi np. oliwki. Wszytko normuje się koło 10 roku życia. Jeśli jednak za wczasu, nie nauczymy dziecka próbować nowych produktów, prawdopodobnie będzie unikać zdrowego jedzenia zawsze. U mnie przez 2 lata na stole stał pusty bezpieczny talerzyk, po to by syn mógł wypluć to co mu nie smakowało. Tłumaczyłam mu, że jeśli nie spróbuje nie będzie wiedział, czy to dobre, przecież czekolady kiedyś też nie jadł. Trzeba zadbać o dobrą atmosferę, niech jedzenie będzie dobrym czasem, chwilą zatrzymania przy rodzinnym stole. Wspólne gotowanie, zakupy, ofiarowanie dziecku czasu może przynieść tylko same korzyści.
Przygotowany samodzielnie posiłek ma cudowną moc- zawsze smakuje lepiej.
Co powiecie na kanapkowego morsa?
potrzebujemy :
– kromkę chleba
– masło
– wędlina sojowa
– sałata
– jajka przepiórcze x 2
– pomidor koktajlowy
– ser żółty
– szczypiorek
– oliwka czarna pokrojona w plastry